Spojrzałam i klimat opisywanego „Thornton’s Walk” powrócił. Jego 1. etap opisałam słowami i dosłownie dotykałam dłońmi jego pięknych, słyszanych nut, a ty ostatecznie pomalowałaś go właściwym kolorem tej męki Johna. Intensywny kolor intensywnej udręki, coraz bliższej naszym oczom w każdym okienku kadru. Tak to odczułam, Joniu. „Poniesiesz mnie ze sobą wszędzie. W moim krajobrazie będziesz mnie niósł...” – pomyślałaby Margaret, gdyby tylko wtedy wiedziała. Dziękuję, Joniu.
Miałam Johna zrobić w tym samym klimacie co Margaret, ale przeszłam na pomarańcze i fiolety zamiast na róż i błękit. Chciałabym jeszcze coś zrobić z Johnem, na razie eksperymentuję, aż będzie coś odpowiedniego :)
2 komentarze:
Spojrzałam i klimat opisywanego „Thornton’s Walk” powrócił. Jego 1. etap opisałam słowami i dosłownie dotykałam dłońmi jego pięknych, słyszanych nut, a ty ostatecznie pomalowałaś go właściwym kolorem tej męki Johna. Intensywny kolor intensywnej udręki, coraz bliższej naszym oczom w każdym okienku kadru. Tak to odczułam, Joniu.
„Poniesiesz mnie ze sobą wszędzie. W moim krajobrazie będziesz mnie niósł...” – pomyślałaby Margaret, gdyby tylko wtedy wiedziała. Dziękuję, Joniu.
Miałam Johna zrobić w tym samym klimacie co Margaret, ale przeszłam na pomarańcze i fiolety zamiast na róż i błękit. Chciałabym jeszcze coś zrobić z Johnem, na razie eksperymentuję, aż będzie coś odpowiedniego :)
Prześlij komentarz