piątek, 14 grudnia 2012

Richard Armitage for the next James Bond! - just one photo as proof

Richard Armitage for the next James Bond! - just one photo as proof

Photobucket

2 komentarze:

kofika pisze...

- Mr Armitage? We need to talk.
- Who is this?
- The name’s Bond. James Bond.
Oczyma wyobraźni widzę minę Richarda...
No właśnie, Joniu. Przecież to zdjęcie i inne w poście poniżej kojarzą się bez wątpienia bondowsko, jak i te podobnie ulubione, czyli z BAFTA.
Takie widokowe „momenty” z Richardem uwielbiam, bo jestem kobietą mającą wprost entuzjastyczną słabość do męskiej tekstylnej elegancji w galowym stylu. Tekstylnej, zabójczo tekstylnej właśnie, przydającej rodzajowi męskiemu w każdym przypadku zależnym
i niezależnym... W tym konkretnym i znalezionym tutaj, Joniu, dosłownie zatrzymał mi się oddech, bo ostatnio intensywnie marzyłam o pięknej sukni balowej w bladoróżowej bieli
i dotknęłam w myślach pewnego realnego męskiego „przybrania” i kochanego ramienia... Mam jednak ograniczoną wyobraźnię, niestety, bo żadną miarą nie wymarzyłabym jednak tego, co zobaczyłam akurat w tej wieczorowej wersji Richarda. Licencja na zabijanie w innym wydaniu, ale naprawdę zabójczo skuteczna w przypadku kobiecej niezłomności, powiedzmy. Stylowy, przepiękny kontrast całości w przepisowej eleganckiej czerni i eleganckiej bieli. Czapki z głów po prostu! Mężczyzna jakby osypany ciepłym światłem. Jego złoty połysk odbijający się na włosach, czole, prawej stronie czarującej twarzy, w końcu na tym cudownie leżącym i nienagannie dopasowanym smokingu z markowej black kolekcji EZ. Richard... Twarz z tym swoim, zupełnie niebondowskim, bo przede wszystkim łagodnym uśmiechem dobrego człowieka (nie pomyślał o pozie Jamesa Bonda tutaj i chwała mu za to). Ujmujący, niezwykły wdzięk mężczyzny specyficznego, bo takiego czytelnie, choć w ogóle dyskretnie dobrze wychowanego, o nienagannych manierach, skromnego i umiejącego mówić półgłosem, delikatnego, a jednocześnie supermęskiego do obłędu. Przynajmniej mojego na pewno. No właśnie. Jeden idealny smoking z szalowym atłasowym kołnierzem i tą miękką, połyskującą muszką... Martini, proszę. Wstrząśnięte. Sama sobie w razie czego pomieszam.
- For England, Kofika?
- No, James. For RA!
PS. „Pod tą wyspą jest inna wyspa, może jeszcze piękniejsza...” – gdzie kołysze się przytulna kolebka uśmiechniętego RAserca. Mam nadzieję, właściwie pewność, Joniu. Pozdrawiam Cię, może po czasie, ale jak zwykle serdecznie. Dzięki za tego RABonda. Zrobiłaś mi wielką przyjemność. Asiu, uściski i dla Ciebie, kochana RAsiostro. Naprawdę miłego dnia, dziewczyny.

Jonia's cut pisze...

Hej Kofika. Byłam na ostatnim Bondzie, a także czytałam jakiś artykuł, gdzie pisali, że Daniel Craig ma zagrać jeszcze w paru Bondach :/ więc chyba nie dla Rysia ta rola :/ jak Craig przestanie grać to Rysio niestety będzie już nie w tym wieku. Ale cieszę się jednak z tego, że Rysio będzie w popkulturze pamiętany nie jak Bond - jako postać, ale twarz Rysia będzie utożsamiana z Thorinem przez długi długi czas. Jak powiedział w jednym z wywiadów, że przez pewien czas nikt nie pokusi się na ekranizacje Hobbita. :D A Jamesa Bonda grało już tylu, że do końca ludzie nie pamiętają w jakim filmie który aktor występował.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...