poniedziałek, 10 grudnia 2012

Richard Armitage on Fault magazine Cover Issue 13 Winter 2013

Fault Magazine HERE

Order HERE on Booksmagazinesetc online store.

Official release: 15/01/13

photoshot by Paula Parrish

Only 200 copies? Come on! Are You joking!? I feel offended! This man is worth much more than 200 copies with him on the cover! Still I hope that photoshot is beautiful. If not.. I'll come there and kick your asses! And this is your fault!

Photobucket

5 komentarzy:

Joanna pisze...

CO!? tylko 200 kopii!? Porąbało ich? Taki niedoskonały wizerunek lubię , lubię zmęczonego i brudnego J.Portera, lubie brudne dłonie i smutne oczy Johna Thorntona, lubię udręczonego tragicznego Guy'a of Gizbourne 3, że o Johnie Standringu nie wspomnę :)

Ania pisze...

Faktycznie przegięcie z tą ilością egzemplarzy. Ale mam nadzieję, że wkrótce pojawi się jakiś filmik zza kulis tej sesji.( Ciekawe, bo alternatywna okładka jest z penem Thorntonem - Biily’m Bobem Thorntonem ;))

Joana pisze...

Acha! Billy Bob - były narzeczony Angeliny Jolie ;)

kofika pisze...

Paula Parrish musiała chyba pokoleniowo kogoś stracić na wschodnim froncie pod Stalingradem, bo stylistyka tej RAokładki natychmiast tam odesłała moje myśli. Niemiłosierne błocko z tamtejszych okopów i ślady po „deszczach niespokojnych”, które „potargały sad” i nie tylko. W ogólnym wrażeniu i Richard, i my, jak mówi pancerniacka pieśń, na tej wojnie ładnych parę lat... Cofnięcie się w czasie na tej okładce „Winy”, nie z naszej winy przecież. Wyobraź sobie, Richard, że dosłownie przez Ciebie trwa tu to, co bardzo dawno minęło. W fotograficznej wizji Pauli Parrish zaistniałeś jakoś tak, jakbyś był już tylko na starej fotografii, jakbyś stał się jedynie zmęczoną twarzą, wytartą przez bardzo dawno miniony czas... Taki naznaczony, choć niezawiniony w odczuciu niebyt. No, chyba taki był zamysł, jak mi się wydaje. Zresztą...???
Niewątpliwie oryginalne ujęcie. Zmyślne. Technicznie opracowane i dopracowane w każdej buroszarej plamie i takiejż plamce. Efekt wiarygodny i wiarygodnie przemawiający. Poza jednym, jedynym wyjątkiem. Oczy na szarym zdjęciu Pauli Parrish mają idealnie czyste białka i zupełnie nie poddały się tej założonej szumnie „chropowatej” technice. Nieruchome oczy Richarda, przesmutne, ale zupełnie niepostarzałe, z tak dobrze znanym nam zgaszonym wejrzeniem. Na szczęście one jedne tu żyją...
Billy B. Thornton z dymiącym prosto w oczy szlugiem działa na mnie dosłownie dusząco i też jakoś zadusznie. W ogóle to jakoś przygnębiająca ta dwojaka „Wina” w wizji arystyczno-fotograficznej. Nic na to nie poradzę, że mam mieszane uczucia, zamiast ich nie mieć... Wybaczam sobie te i inne winy z powodu „Winy”. Amen.

Jonia's cut pisze...

Hej Joanna, Ania i Kofika. Nie moge się doczekać tergo fotoszotu. Oby fotografka nie za bardzo popracowała nad tym Fotoszopem. niestety z tego co widzę, każda jej praca jest tak przerobiona. Ale miejmy nadzieję, że niech jej ręka nie zadrgane i nie zbezcześci tego boskiego nosa. Kofika masz rację z tą stylistyką, naprawdę wygląda na taka wojenno-błotną mieszankę artystyczną. pozyjemy-zobaczymy. :) Wielka szkoda, że cały nakład nie był z Ryśkiem :/ on naprawdę zasługuje na okładkę na całym nakładzie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...