Chwilka jak jakaś gwiazdka z nieba – powtórzyłam, kiedy zobaczyłam. Malutki rój kryształkowo lśniących gwiazdeczek, a ile zapisanego i odczuwanego entuzjazmu... Richard w światełkach i Twoja RAdość udziela się magicznie. Wspaniały poranek.
Tak sobie, Joniu, wolno łażę dziś po tym Twoim blogu i w końcu docieram w miejsce, w którym byłam ostatnio. Przydreptałam na kolejną „starą” już ścieżkę. Może tutaj w końcu zostawię coś „poetyckiego”, jak to określiłaś? Kuszą te gwiazdki i ON, oczywiście. Wtedy tylko miałam parę chwil czasu, ale dzięki temu, co zobaczyłam tak wcześnie rano, poczułam się silna, odważna i już gotowa, żeby po raz kolejny zmierzyć się z demonem. To chciałam Ci napisać. Dziękuję za to „gwiazdkowe” nastrojenie zszarpanych strachem nerwów. Błyszczące gwiazdki jak kryształki Swarovskiego, łagodność znajomych rysów, uroczo delikatny półuśmiech urodziwej męskiej twarzy – otwarty, prosty przekaz pełen serdeczności i ciepła. Dzięki tej piernikowo brązowej aurze przekaz taki ładny, spokojny i jakoś bardzo smaczny w odczuciu wrażenia. Chcę tylko powiedzieć, Joniu, że czasem przeżycie jest ważniejsze od myślenia, czyli dookreślenia. Wrażenie – skupienie wewnętrzne, które nie zawsze można rzeczywiście w miarę precyzyjnie wysłowić. Patrzę na Twoje poszukiwania właściwego światła, koloru, proporcji, nawet dźwięku i coś przeżywam, co mam ochotę natychmiast przemyśleć mimo własnych obecnych ograniczeń i próbować wyrazić w znanym mi najlepiej materiale słów, słówek czy zamknąć coś sobie między nimi. To taka własna wersja ulubionej RAterapii. Pisanej. Niekoniecznie „poetyckiej”, ale może także i tej. I jeszcze jedno. Chyba tu najważniejsze. Jak człowiek daje coś innym, znajduje siły, które go umacniają. Dlatego jestem pewna, Joniu, że poradzisz sobie ze wszystkim. Tego Ci zawsze i szczerze będę życzyć. W tym tempie znowu nie dowlokę się na czas do Wellington. Muszę odpocząć. Ślimak , czyli Kofika
3 komentarze:
Chwilka jak jakaś gwiazdka z nieba – powtórzyłam, kiedy zobaczyłam. Malutki rój kryształkowo lśniących gwiazdeczek, a ile zapisanego i odczuwanego entuzjazmu... Richard w światełkach i Twoja RAdość udziela się magicznie. Wspaniały poranek.
Hej Kofika. Dziekuję. Zawsze miło mi czytać Twoje poetyckie komentarze. :)
Tak sobie, Joniu, wolno łażę dziś po tym Twoim blogu i w końcu docieram w miejsce, w którym byłam ostatnio. Przydreptałam na kolejną „starą” już ścieżkę. Może tutaj w końcu zostawię coś „poetyckiego”, jak to określiłaś? Kuszą te gwiazdki i ON, oczywiście. Wtedy tylko miałam parę chwil czasu, ale dzięki temu, co zobaczyłam tak wcześnie rano, poczułam się silna, odważna i już gotowa, żeby po raz kolejny zmierzyć się z demonem. To chciałam Ci napisać. Dziękuję za to „gwiazdkowe” nastrojenie zszarpanych strachem nerwów. Błyszczące gwiazdki jak kryształki Swarovskiego, łagodność znajomych rysów, uroczo delikatny półuśmiech urodziwej męskiej twarzy – otwarty, prosty przekaz pełen serdeczności i ciepła. Dzięki tej piernikowo brązowej aurze przekaz taki ładny, spokojny i jakoś bardzo smaczny w odczuciu wrażenia.
Chcę tylko powiedzieć, Joniu, że czasem przeżycie jest ważniejsze od myślenia, czyli dookreślenia. Wrażenie – skupienie wewnętrzne, które nie zawsze można rzeczywiście w miarę precyzyjnie wysłowić. Patrzę na Twoje poszukiwania właściwego światła, koloru, proporcji, nawet dźwięku i coś przeżywam, co mam ochotę natychmiast przemyśleć mimo własnych obecnych ograniczeń i próbować wyrazić w znanym mi najlepiej materiale słów, słówek czy zamknąć coś sobie między nimi. To taka własna wersja ulubionej RAterapii. Pisanej. Niekoniecznie „poetyckiej”, ale może także i tej.
I jeszcze jedno. Chyba tu najważniejsze. Jak człowiek daje coś innym, znajduje siły, które go umacniają. Dlatego jestem pewna, Joniu, że poradzisz sobie ze wszystkim. Tego Ci zawsze i szczerze będę życzyć.
W tym tempie znowu nie dowlokę się na czas do Wellington. Muszę odpocząć. Ślimak , czyli Kofika
Prześlij komentarz