poniedziałek, 5 listopada 2012

Richard Armitage - I just have to 29 - Jonia's TheRApy - Still looking for light

Still looking for light

I just have to - My TheRApy.
Photo by Justin Canning enhanced by me.

Photobucket

Is really good to see new updates from Hope For Paws. Be careful somebody is cutting onions there.

Sky & Apollo rescued while
the Endeavour space shuttle flies over us

4 komentarze:

kofika pisze...

Richard. Widzę twarz, niewyraźną, wytrawioną kolorowym blaskiem jak jakimś mocnym kwasem. Zamknęłaś ją w trzech mieszanych kolorach cieni. Dominuje jaskrawy, różowawy świetlny przepływ, który chyba mnie niepokoi w sąsiedztwie niebieskiego fioletu i bieli, po lewej środkowo żółcącej się. Milk and honey. Równocześnie ta spora rabarbarowa plama landrynkowego refleksu pod prawym kącikiem prawego oka, jakoś „maźnięta” jakby szerokim pędzlem, podkreśla wg mnie chyba jednak żartobliwy półuśmiech oczu. Uśmiechaj się, uśmiechaj, Richard... Słowo jeszcze niewypowiedziane czy miarka oddechu zajmie za chwilkę te rozchylone usta? Płonnie zatrzymane tu przez Ciebie, Joniu, kolorowe trwanie RAoczekiwania. Gdzieś przybłąkał mi się w myślach klimat i słowa „Prawdziwych kolorów” wyśpiewanych przez Cyndi Lauper.
„But I see your true colors shining through
I see your true colors, and that's why I love you
So don't be afraid to let them show
Just show your true colors
True colors are beautiful like a rainbow”
Prawdziwe kolory Richarda. Warto ich szukać na pewno. Fantastycznie, że to robisz, Joniu.
Nie mogę pominąć. Apollo i Sky. Psie cierpienie, strach, samotność i bezradność. Kto powiedział, że zwierzęta nie mają duszy? Ja i tu bardzo wyraźnie ją widzę. Piękną, czystą... mimo wszystko, a właściwie wbrew odludzkiej krzywdzie. Te ufne psie dusze na pewno dotknęło, ale nie zaraziło złem nasze zło... Czułość i słodycz w sercu. I tylko tyle słów wystarczy teraz za komentarz. Chociaż końcówka filmu i metamorfoza tych piesków skojarzyła mi się z przypomnianym kadrem „Never Ending Story” i Falcorem o podobnie jedwabistej śnieżnej sierści. Psy potrafią czarować i zaczarować wielu z nas. Na całe NASZE szczęście i nasz, LUDZKI, „serdeczny” ratunek.

Jonia's cut pisze...

Hej Kofika! Uwielbiam te Twoje komentarze i bardzo przepraszam, ze późno na nie odpisuję.
Może trochę przesadziłam z różowym :| :D

kofika pisze...

Nie przepraszaj, Joniu, bo nie masz za co. Ja naprawdę rozumiem te wszystkie niełatwe osobiste czy życiowe „progi” i „bariery”, które są Twoim udziałem. Może imponować siła i ten Twój pozytywny nerw, które mimo obciążenia cholernym balastem żrącej rzeczywistości masz w sobie bez wątpienia, Joniu. RAterapia, którą aplikujesz sobie (a przy okazji innym potrzebującym!) jako antidotum na rozmaite przykrości, nie działałaby tak, gdyby była tylko pustym kaprysem kogoś, kto tak naprawdę nie miałby nic ciekawego/prawdziwego do powodzenia. Twojemu blogowi nic takiego nie grozi, bo jesteś ciekawym człowiekiem z nieudawaną osobowością.
Tak tu sobie ze sporym wysiłkiem usiłuję składać myśli. Na pewno nie puste komplementy. To właśnie ja przepraszam, że rzadko trafiam we właściwy czas. No cóż... taki ten mój świat, w którym nic pewnego. Dobrego dnia w pracy i PO niej, Joniu.
(fajnie przesadzać z różowym... dzięki Wellington dzisiaj szkiełka w moich okularkach wyraźnie i z przesadą przyjemnie poróżowiały)

kofika pisze...

Muszę wziąć lupę z grubaśnym szkłem jednak. Biorę tę z różowym. Naturalnie, że wolę powodzenie od powiedzenia, ale tutaj? Bez przesady. Różowy nie jest temu winien, że bzdurzę z bykami. Gdyby nie różowy, byłaby spora szansa na więcej podobnych atrakcyj, a tak tylko: Je vois la vie en rose, la, la, la.... la, la....

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...