wtorek, 6 listopada 2012

My new colourfull keyboard!

Couple weeks ago my bro said that I should have new keyboard and he saw some extra special one, but not like Logitech (which have now not so good design - letters on them are really bad and they are not pleasant in touch) or others.

I have now Vakoss EDUCATIONAL COLOR Keyboard 104KL 3L TK-116UK

Photobucket

Is very silent, soft in touch and price is really nice 30 PLN and desk isn't so black and sad :) Of course I'm aware that this isn't so good brand, but no matter. :)

On Vakoss page HERE

Photobucket


I was at doctor and I should to make some blood tests etc. because I have chronic fatigue and she said that maybe I have some sort of psoriasis, but this can't be for sure. Just we have to check after some medications, why I have some marks on my skin. Maybe this is after stress. I'm sleeping and resting now. Oh...and I should not eat chocolate :/

EXTREME GARBAGE PRANK TO THE MAX!


5 komentarzy:

Ania pisze...

Mam nadzieję, że szybko się dojdziesz do siebie. Sen i RAterapia to doskonałe środki pomocnicze. Trzymam kciuki!

I bardzo podoba mi się Twój nowy banner!

Joanna pisze...

Wypczywaj Joniu i uważaj na siebie, to nie mąka, cukier i sól nam szkodzą tylko ten ciągły stres(wiem to banalne). Ale że tez nie możesz jeść czekolady?:O to straszne!Ciotka Joanna zaleca dużą dawkę czekoladowego głosu Rysia.:)

kofika pisze...

Antystresowa klawiaturka, bo tak chce się ją nazwać zaraz od pierwszego wejrzenia, z kolorowymi kolorkami kolorów. Przyjemna dla oczu przyzwyczajonych do pospolitej szarzyzny takich sprzętów i dodatkowo przyjemna dla dłoni, co też już dosłownie namacalnie sprawdziłaś. Gdyby nie kupiony mi nie tak dawno „osprzęt” do oglądania wszystkiego w sporym powiększeniu, i ja poprosiłabym o takie kolorowe cudo. Kiedyś daaaaawno temu uwielbiałam zabawę plastykowymi kolorowymi klockami, a z tym właśnie skojarzyła mi się ta bajeczna klawiaturka. Można się cieszyć, a nawet i pocieszyć fajnymi drobiazgami, jak zgodnie z reklamą/ofertą widać i czuć.
Jednak to, co na dole tego postu... Początkowo pomyślałam w dosłownym „wślepianiu” się w ekran telewizora, że to jakiś amerykański deszcz wielkich amerykańskich dyń na wiwat przed lub po Halloween (?!!). Potem dopiero dotarło do mnie, że to zmasowany i horrendalny atak pomarańczowych worów! Pomysł niezły, jak się patrzy na to z boku. Chociaż dobrze jednak, że nie leciały dynie, bo po takim trafieniu nawet kolor pomarańczowy (zamiast pospolicie czarnego) w ostatnim przebłysku traconej przytomności nie byłby żadnym pocieszeniem dla trafionego.
Trzymam kciuki za Twoje wyzdrowienie, Joniu. Twój szef to nie tylko choleryk i histeryk. To przede wszystkim idiota. Ulżyło mi, kiedy to „powiedziałam”. Żyjemy w czasach, kiedy od podstawówki powinniśmy mieć obowiązkową antystresową psychoterapię. Parafrazując napisy z pudełek z angielskimi ciasteczkami śniadaniowymi: „Zachowaj spokój i rób swoje”. Uwielbiam ten tekst Młynarskiego. Dla Ciebie, Joniu, na zdrowie i cenny uśmiech. http://www.youtube.com/watch?v=k48cK6MM13E

Jonia's cut pisze...

Hello Ania, Joanna i Kofika.

Dziekuję Aniu, już jest lepiej. TheRApia działa wspaniale, zwłaszcza głos. jak puszcze sobie Sylwestra to po 10 minutach śpię.

Dziekuje Joaniu. Tak głos Ryska to lekarstwo bezcenne. Jak jeszcze usłyszę go w hobbicie to odlecę w kinie do gwiazd.

Dziękuję Kofika. Klawiaturka poprawia humor. Najważniejsze to nie dać się zgnieść i mieć swój honor, nawet jeżeli istnieje groźba straty pracy. Może jestem zbyt prostolinijna? jak ktoś mi zrobi krzywdę to odsuwam się i staję się nieprzyjemna, a potem ten ktoś ma opinię, że ze mną nie daje się dogadać. Jak spytałam się o to mojego brata, to powiedział, że ze mną można wszystko załatwić, ale po dobroci, bo jak coś mi się nakazuję to staję okoniem. Kurde uparte bydle ze mnie. :/

Dziękuję za Młynarskiego :)

kofika pisze...

Wiedziałam. Nie jesteś ciepłą, mdłą kluchą. Po prostu. Jak mówią: „Żeby być sobą, trzeba wiedzieć, kto to”. Ty wiesz i dlatego za to płacisz, niestety. Nazywasz rzeczy po imieniu i nie przemykasz w życiu jak wystraszony zając. Durny ten światek i biedne tylko te bydlątka, które strachem do perfekcji wyuczone lizusostwa czy skrajnego chamstwa. Jedno i drugie nasila mi odruchy wymiotne, jak obrzydliwie słodziuśka herbatka w kolorze moczu lub smród zepsutego sera pleśniowego. Myślę, że lizus i cham mają ze sobą wiele wspólnego. Patrzą na drugiego człowieka jak na potencjalnego wroga, jak na zagrażające bydlę do odstrzału. Rzeczywiście, obcując często z czymś takim, u „nasz”/„po polskiemu” skutecznym, człowiek traci wiarę w siebie, w ludzi, we wszystko. Nie daj Bóg wyrastać ponad tłum... To dopiero problem! Nauczyłam się nie mieć z tym problemem żadnego problemu. Wiesz, poboli, ale mija i zostaje tylko problemem innych w tłumie, spolegliwych, niewyrywnych, nijakich, ale zawistnych, upierdliwie tym męczących, przez to zupełnie nieważnych. A ten Twój upór? Kim byłabyś w swoich własnych oczach, gdybyś go nie miała? Masz charakter, wyrazisty, mocny i nie daj sobie go złamać! Przykre słowa, niewdzięczność, wzgardliwa obojętność potrafią zaboleć. Brak słów w ogóle – też równie mocno. Wcześniej często po czymś takim chowałam się w sobie. Teraz to, co przeżywam, zmieniło punkt widzenia. Mam wszystko/ wszystkich TAKICH gdzieś w ... tyle. Nawet nie zamierzam siebie za to winić. Musi dużo się stać, żebym tak odczuła. To nie ja mam problem. Już o tym wiem.
Myślę, że masz właściwy rodzaj uporu w sobie, Joniu. Automatyczny w samoobronie. Zdrowie jednak naprawdę najważniejsze i dobrze, żebyś miała dobre wsparcie kogoś, kto wie na czym polega nieraniący kompromis z człowiekiem, który mówi jakby innym językiem i wydaje się być niereformowalny. Lizusostwo precz, oczywiście! Zgoda na warunkach, które samemu się umiejętnie, czyli niezauważalnie dla pieniacza podsuwa, to taka ulga w życiu...
Brat jednak to też fajny kamrat! (Mam 4 siostry i to jest super!) Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam, mój Boże. Dużo tego jakoś... kurde....

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...